Tadeusz Jordan Rozwadowski
Czołem!
Dzisiaj będę miała zaszczyt przedstawić państwu historię polskiego wojskowego, generała broni i szefa sztabu Wojska Polskiego: Tadeusza Jordana Rozwadowskiego.
Tadeusz urodził się 20 maja 1866 roku w Babinie, wsi obecnie położonej na Ukrainie. Dziecięce lata spędził na Lubelszczyźnie, w majątku swojego ojca. Naukę rozpoczął w gimnazjum we Lwowie, następnie w 1880 roku zgodnie z rodzinną tradycją został wysłany do szkoły wojskowej: młodzieniec wstąpił do Szkoły Kadetów Kawalerii w Hranicach. Po jej ukończeniu uczył się w Wojskowej Akademii Technicznej w Wiedniu. Pomimo faworyzowania austriackich studentów, Polak ukończył studia z wyróżnieniem i został uznany za najlepszego absolwenta swojego rocznika. W 1889 otrzymał stopień podporucznika w korpusie oficerów artylerii. Mimo możliwości pozostania w Austrii i kontynuowania służby w jednym z najbardziej prestiżowych oddziałów, zdecydował się na powrót do Polski. Ostatecznie wybrał Kraków, gdzie rozpoczął służbę w pułku artylerii konnej. Podczas służby w Polsce przygotowywał się do egzaminu do elitarnej Wyższej Szkoły Wojennej w Wiedniu. Dostał się do niej z doskonałym wynikiem, rozpoczynając 1 października naukę na wydziale artylerii. Wówczas został promowany na stopień porucznika. Studia ukończył w 1891 roku, również w wyróżnieniem. Po zakończonej nauce został skierowany, jako adiutant sztabowy, do 3 Brygady Kawalerii w Mariborze, gdzie dowódcą był cieszący się złą opinią, ze względu na trudny charakter, generał Eisenstein. Jednak Rozwadowski potrafił znaleźć wspólny język z wymagającym przełożonym, który wystawił mu bardzo dobre oceny. Po trzech latach w Mariborze został skierowany do Budapesztu. Objął tam stanowisko sztabowe w 31 Dywizji Piechoty, awansując na stopień kapitana. W tym samym roku ożenił się z Marią Komorowską. W 1894 objął funkcję attaché w Bukareszcie, gdzie uzyskał szczere uznanie wśród żołnierzy a nawet króla Rumunii: Karola I Hohenzollerna-Sigmaringena, który prosił o jak najdłuższe pozostawienie Polaka w ich ojczyźnie! Tak też się stało i kolejne 13 lat Tadeusz spędził żyjąc poza granicami Polski.
W 1897 kiedy wybuchła wojna grecko-turecka udał się na teren walk jako obserwator. Widział klęskę Greków pod Larissą, co wywarło ogromny wpływ na jego poglądy w zakresie prowadzenia działań wojennych. W 1900 roku awansował na oficera sztabowego, a następnie majora. 7 lat później został z Rumunii przeniesiony do Stanisławowa, gdzie został dowódcą 31 Pułku Artylerii Polowej. Pełniąc służbę ujawnił się jego kolejny talent: wynalazł armatni aparat celowniczy oraz granato-szrapel, będący nowym rodzajem pocisku, który najpierw eksplodował w powietrzu zasypując wroga kulkami, a następnie jego głowica wybuchała po zetknięciu z celem.
Kiedy wybuchła I wojna światowa Tadeusz objął dowództwo nad XII Brygadą Artylerii, która walczyła w 1 Armii generała Victora Dankla. Pierwszym sukcesem Rozwadowskiego na froncie było zwycięstwo nad Rosjanami pod Annopolem. Następnie wróg przeszedł do kontrofensywy, tak że armia Dankla znalazła się w niebezpieczeństwo. Dowództwo dywizji jednak armii ignorowało koncentrację wojsk rosyjskich pod Borowem. Na owe zagrożenie zwrócił uwagę jedynie Tadeusz, który wbrew stanowisku dowódców zdecydował się na śmiały atak wyprzedzający, czego skutkiem było rozbicie czterech rosyjskich batalionów i wzięcie do niewoli około 1000 jeńców. Tak naprawdę akcja Rozwadowskiego uratowała cały front, bowiem następnego dnia miała ruszyć rosyjska ofensywa. Jednak generał Kastrank postanowił w perfidny sposób przedstawić siebie jako autora operacji, zmniejszając do minimum rolę Rozwadowskiego: skromność Polaka nie pozwoliła mu na sprzeciw przełożonego. Na szczęście postawa Kastranka szybko stała się przedmiotem plotek, które dotarły do dowódcy Korpusu, który przeprowadził śledztwo, wykazujące prawdziwą rolę polskiego bohatera.
Na froncie I wojny światowej Rozwadowski zasłynął także w 1915 roku podczas bitwy pod Gorlicami. Tam w innowacyjny sposób wykorzystał artylerię, która dotąd służyła do ostrzeliwania pozycji wroga, aż do momentu kiedy przestawała a jej miejsce zastępowała piechota. To, po ustaniu ostrzału, pozwalało przeciwnikowi na ustawienie się w pozycjach obronnych. Rozwadowski postanowił zastosować nową taktykę: ogień artyleryjski nie ustawał, tylko na umówiony znak był przenoszony na kilkaset metrów przed nacierającą piechotę. W ten sposób wróg znajdował się pod ciągłym obstrzałem, który torował piechocie drogę. Taktyka okazała być tak bardzo skuteczna, że z łatwością umożliwiała przełamanie rosyjskiego frontu i od razu stała się obowiązkowym elementem taktyki w armii austriackiej. Następnie, tego samego roku, pod Jarosławiem, na oczach samego niemieckiego cesarza Wilhelma II, samą artylerią rozbił rosyjską dywizję, za co otrzymał z rąk Wilhelma Krzyż Żelazny I Klasy.
Podczas walk na wschodzie, jako nieliczny dowódca, wstawiał się za ludnością cywilną. Nie pozwalał na m.in egzekucje chłopów, wykonywane jedynie na podstawie donosów, bez przeprowadzania żadnego śledztwa. Taką postawą zraził do siebie austriackie Naczelne Dowództwo. Był to fundament do odesłania walecznego Polaka na emeryturę wojskową w 1916 roku. Pomimo tego pamięć o generale nie zaginęła: proponowano mu liczne polityczne bądź wojskowe stanowiska, które jednak nie zadowalały Rozwadowskiego, ze względu na to, że nie chciano spełnić jego warunków związanych z polską racją stanu. Ukoronowaniem kariery generała w austriackim wojsku było otrzymanie w 1918 roku najwyższego wojennego austriackiego odznaczenia, czyli Orderu Marii Teresy.
W okresie, gdy Polska odzyskiwała niepodległość, czyli na jesień 1918 r., Rada Regencyjna powierzyła mu funkcję Szefa Sztabu Wojsk Polskich Królestwa Polskiego. Następnie na krótko, od 14 do 15 listopada już po ogłoszeniu niepodległości, był Szefem Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Służbę objął 28 października, a już dzień później został ogłoszony dekret autorstwa Rozwadowskiego o powszechnym obowiązku służby wojskowej. W ten sposób generał rozpoczął proces organizowania polskiego wojska. Kilka dni później, 10 listopada, Rozwadowski lojalnie oddał się pod rozkazy przybyłego z Magdeburga Piłsudskiego. Jednakże ze względu na różnice dotyczące sposobu organizacji armii między Naczelnym Wodzem Polskich Sił Zbrojnych, a Szefem Sztabu, Rozwadowski ustąpił ze stanowiska. Polski bohater postanowił wrócić do Lwowa, gdzie dwa dni wcześniej wojska Michała Tokarzewskiego-Karaszewicza odbiły miasto z rąk Ukraińców. Teren jednak nadal pozostawał w dużym niebezpieczeństwie, dlatego dwaj dowódcy prosili Piłsudskiego i innych dowódców o natychmiastową pomoc. Ta jednak nadeszła (z wielką niechęcią) dopiero po kilku dniach. Osamotnieni w walce, bohaterowie nie poddawali się i za wszelką cenę bronili miasta. Do historii przeszły słowa Tadeusza Rozwadowskiego:
„Powziąłem niezłomną decyzję raczej zginąć z załogą niż w myśl rozkazu Naczelnego Dowództwa opuścić Lwów.”
Ostatecznie przewaga wroga zmusiła dwóch dowódców na wycofanie się do Przemyśla. Pomimo tego w Tadeuszu nadal gotowała się gorąca krew i zaprzysiągł sobie walkę z Ukraińcami o miasto do upadłego. Sytuacją we Lwowie zaczęli się interesować Warszawiacy i to właśnie dopiero ich presja skłoniła Naczelne Dowództwo do udzielenia wsparcia Lwowi. Równocześnie Rozwadowski został pozbawiony dowództwa nad Armią Wschód. Wyjeżdżającego z miasta generała owacyjnie żegnały tłumy mieszkańców.
Na wiosnę 1919 Polak wyjechał do Paryża, skąd od razu przystąpił do intensywnych działań mających zapewnić Polsce terytorium Galicji Wschodniej. Podczas prac Komisji Międzysojuszniczej do Spraw Rozejmu Polsko-Ukraińskiego forsował korzystny dla Polski przebieg wschodniej granicy. Aktywnie wspierał Romana Dmowskiego w zabiegach o najkorzystniejsze dla Polski postanowienia traktatu wersalskiego. Działał także skutecznie na rzecz polsko-rumuńskiego sojuszu. W tym okresie nawiązał bardzo dobre relacje z marszałkiem Francji, Ferdinandem Fochem. Tę znajomość wykorzystał w uzyskaniu poparcia Focha do planowanej przez Piłsudskiego wyprawy kijowskiej, która miała na celu utworzenie niepodległego państwa ukraińskiego, które byłoby niezależne od bolszewików. Pomimo chęci nawiązania bliższych relacji sojuszniczych Tadeusz wprost mówił, że i bez pomocy Enteny (trójporozumienie pomiędzy Wielką Brytanią, Francją i Rosją) wojsko polskie jest zdolne do odparcia bolszewików. Tak wspomina to jeden z uczestników obrad:
„Rozwadowskiego spotkałem w Spa. Tutaj też rozwinął on przede mną pogląd
na możność bronienia się bez względu na czynniki zewnętrzne, takie jak
rozejm lub obca pomoc.”
Natomiast postawę Tadeusza szef Misji Wojskowej w Polsce: francuski generał Maxime Weygan, skomentował tymi słowami:
„(...) na stanowisku szefa Misji Wojskowej w Paryżu poprzez swój gorący
entuzjazm, niezłomną wiarę w siłę wojska polskiego i państwową
przyszłość Polski, wywierał ogromy, wprost sugestionujący wpływ na
najwyższe wojskowe sfery francuskie, pozyskał je dla sprawy waszej.”
Wobec skrajnie krytycznej sytuacji w Warszawie, polskie władze były zmuszone bezpośrednio ściągnąć z Paryżu Rozwadowskiego by pomógł Stolicy. Mimo fatalnego położenia polskiej armii generał podjął się roli szefa Sztabu Generalnego i misji uratowania państwa przed katastrofą. Od pierwszego dnia swoim entuzjazmem i optymizmem zaczął odbudowywać morale polskiego żołnierza. Ani przez moment nie wątpił, że polska armia może wygrać wojnę z bolszewikami. Tak też się stało!
W dniu rozpoczęcia Bitwy Warszawskiej Rozwadowski wydał rozkaz, który kazał przeczytać przed frontem wszystkich oddziałów:
„Bitwa dziś rozpoczęta pod Warszawą i Modlinem decydować będzie o losach dalszych całej Polski. Albo rozbijemy zupełnie dzicz bolszewicką i udaremnimy tym samym zamach sowiecki na niepodległość Ojczyzny i byt Narodu albo ciężka niedola i nowe jarzmo czeka nas wszystkich bez wyjątku (...) Pomni hasła odwiecznego, Bóg i Ojczyzna, natężymy też w tych dniach najbliższych wszystkie nasze siły, by zgnieść doszczętnie przewrotnego wroga, dybiącego na naszą zagładę (...) Ale my stolicy nie damy, Polskę od nich oswobodzimy i zgotujemy tej czerwonej hordzie takie przyjęcie, żeby nic z niej nie zostało!”
Po 1920, w swojej książce Józef Piłsudski, w obawie przez silną pozycją Rozwadowskiego, oczernił go twierdząc, że był niekonsekwentny w tym co mówił.
Podczas przewrotu majowego obrońcą konstytucyjnych organów państwa i stolicy przed zamachowcami został mianowany Rozwadowski. Dowództwo objął w sytuacji, gdy część oddziałów zbuntowała się, przez co generał nie miał pewności, które z nich są lojalne wobec rządu. Dodatkowo w trakcie walk o Warszawę część oddziałów po prostu przeszła na stronę zamachowców. Jeszcze 13 maja wydawało się jednak, że Rozwadowskiemu uda się pokonać buntowników. Jednakże kolejne zdrady, a także spóźnione posiłki wojsk lojalnych wobec rządu spowodowały, że zamachowcy przejęli inicjatywę. Wówczas, po czterech dniach walk, prezydent Wojciechowski postanowił ustąpić ze stanowiska, oddając władzę nad krajem Piłsudskiemu który zarządził aresztowanie Tadeusza Rozwadowskiego i także paru innych generałów. Pobyt w więzieniu negatywnie odbił się na zdrowiu Tadeusza. W bardzo złym stanie zdrowotnym powrócił do ukochanego Lwowa, gdzie otoczony rodziną i przyjaciółmi czekał na swój proces. Nie doczekał się go.
Tadeusz zmarł 18 października 1928 roku w szpitalu przy w Warszawie. Jego zwłoki przewieziono do Lwowa i zgodnie z jego wolą, pochowano na Cmentarzu Obrońców Lwowa.
~ Artykuł przygotowała Olga Machała
Dziękuję za pracę. 👍
OdpowiedzUsuńKu chwale Ojczyzny! 🇵🇱
Usuń