Jan Rodowicz „Anoda”

Jan Rodowicz urodził się 7 marca 1923 roku w Warszawie. Od małego Kazimierz wykładający na Politechnice Warszawskiej oraz Zofia Rodowicz z domu Bortnowska wpajali Jankowi i starszemu o 7 lat Zygmuntowi patriotyczne wartości. Obaj bracia mogli brać przykład z rodziny zarówno mamy jak i taty: ojciec Kazimierza wraz ze swoim bratem walczył w powstaniu styczniowym, za co został aresztowany. Z kolei starszy brat Zofii - Władysław Bortnowski był generałem dywizji Wojska Polskiego, szefem sztabu 3. Armii podczas wojny polsko-bolszewickiej. Nasz dzisiejszy bohater miał świetną relację ze swoim wujem. Uwielbiał słuchać jego opowieści o wojnie.

Janek - żywy, wesoły żartowniś, lecz jednocześnie zacięty i pomysłowy chłopak w 1930 r. dostał się do szkoły powszechnej. Jednocześnie należał do 21. Warszawskiej Drużyny Harcerskiej im. Ignacego Prądzyńskiego. 5 lat później po ukończeniu szkoły, trafił do matematyczno-fizycznej klasy w Gimnazjum im. Stefana Batorego w Warszawie, do którego uczęszczali również bohaterowie książki „Kamienie na szaniec”: Jan Bytnar (>>LINK<<), Tadeusz Zawadzki (>>LINK<<), oraz Aleksy Dawidowski (>>LINK<<). Wraz z nimi należał do 23 Warszawskiej Drużyny Harcerskiej zwanej „Pomarańczarnią”.

W 1939 r. 16-letni Jaś zdał małą maturę, a we wrześniu miał rozpocząć kolejną klasę w gimnazjum. Wybuch wojny trochę pokrzyżował te plany, jednak nie na długo, gdyż nasz dzisiejszy bohater pod koniec roku wrócił do nauki na tajnych kompletach. Jednocześnie w październiku wstąpił do Szarych Szeregów, w których oficjalnie zaczął działać od stycznia 1940 r. Uczestnicząc w lekcjach poznał Józefa Saskiego, z którym się zaprzyjaźnił. Pod koniec roku, a dokładnie 12 grudnia została powołana Organizacja Małego Sabotażu „Wawer”, do której Jan wstąpił bez zawahania. Bardzo czynnie brał udział w akcjach różnego typu, lecz wciąż skupiał się również na nauce i w 1941 po zdaniu matury poszedł na kurs Budowy Maszyn i Elektrotechniki. Wtedy „Wawer” nie był już jedyną organizacją, do której należał Rodowicz: zaczął się angażować w akcje 80. Warszawskiej Drużyny Harcerskiej, z której kilkoma członkami w listopadzie '42 wstąpił do Warszawskich Grup Szturmowych. Został w nich zastępcą dowódcy drużyny CR 200, która podlegała „Zośce”. Wcześniej tego roku razem z Józkiem zaczął uczęszczać na wykłady Wydziału Teletechnicznego w Państwowej Szkole Elektrycznej jako słuchacz. Wtedy też przyjęli pseudonimy: Jan „Anoda”, a Zik „Katoda”. Około pół roku później, dowództwo skierowało obu studentów Szkoły Elektrycznej razem z Bytnarem i Zawadzkim na drugi turnus Zastępczego Kursu Szkoły Podchorążych Piechoty ZWZ-AK, który ukończyli w grudniu.

Przyszedł czas aby „Anoda” po raz pierwszy wziął udział w akcji z bronią w ręku. Był to 26 marca 1943 r. czyli 3 dzień od aresztowania „Rudego”. Na ten dzień Grupa Szturmowa zaplanowała jego odbicie. Nasz dzisiejszy bohater razem z kilkoma innymi harcerzami, miał za zadanie rzucić butelkami z benzyną w jadącą ciężarówkę. Podczas akcji uratował również życie rannemu Alkowi, strzelając do Niemca, który mierzył w jego głowę. Pomimo że odbicie zakończyło się sukcesem, 4 dni później Janek i Maciej Aleksy zmarli... Po akcji pod Arsenałem - 3 maja - Rodowicz został odznaczony Krzyżem Walecznych. Drugą akcją w której „Anoda” wziął udział, była akcja w Celestynowie, która miała miejsce na stacji kolejowej. Zakończył się ona powodzeniem: uwolniono 49 więźniów przewożonych do obozu koncentracyjnego Auschwitz. Z kolei pod koniec maja wziął udział w akcji mającej na celu wywiezienia z jednej z fabryk chloranu potasu. To zadanie tak jak poprzednie, zostało wykonane. 

Jeszcze w '43 Jan razem z Józefem ukończyli szkołę z tytułem teletechnika i zostali zatrudnieni w fabryce Philipsa. Na początku czerwca podczas jednej z akcji zginął przyjaciel „Anody” - Felek Pendelski, który był dowódcą hufcowego plutonu Centrum. Jego funkcję Maciej Bittner, również dobry znajomy młodego teletechnika, który objął zastępstwo dowódcy pierwszej drużyny. 20 sierpnia 1943 r. wziął udział w akcji "Taśma" o której więcej mogą państwo przeczytać tutaj: >>LINK<<. Tego dnia na oczach Janka zginął Tadek Zawadzki, po którego śmierci przeformowano Warszawskie Grupy Szturmowe na batalion „Zośka”. Rodowicz został zastępcą dowódcy III plutonu w 1. kompanii „Felek”. Jako członek słynnego batalionu, uczestniczył w wielu akcjach zbrojnych m.in. w akcji Wilanów (największej akcji batalionu „Zośka”). Pod koniec '43 „Anoda” awansował do stopnia sierżanta podchorążego, a w styczniu 1944 r. przejął dowództwo nad III plutonem kompanii „Rudy”, jednak zaledwie na początku marca został odwołany z pełnienia tej funkcji i z powrotem przeniesiony do III plutonu w 1. kompanii „Felek”. W maju Jan został wysłany do lasu w Puszczy Białej, gdzie podczas pierwszego turnusu szkolenia bojowego pełnił funkcję instruktora i radiotelegrafisty. Był bardzo lubiany i ceniony wśród żołnierzy. Był stanowczy i szkolenia, które prowadził nie były łatwe, ale miał też bardzo duże poczucie humoru. Po miesiącu, kiedy pierwszy turnus się skończył, zrezygnował z pracy w fabryce Philipsa. Po zakończeniu drugiego turnusu szkolenia wojskowego (pod koniec lipca) Jan Rodowicz wrócił do Warszawy.

Kilka dni po powrocie z Puszczy Białej, wybuchło Powstanie Warszawskie. Już pierwszego dnia starszy brat podharcmistrza Rodowicza - Zygmunt - został ranny, więc przeniesiono go do szpitala na ul. Chełmskiej. 9 sierpnia „Anoda” został trafiony przez niemieckiego snajpera (przestrzelił mu płuco). Z 17 na 18 września został przetransportowany przez Wisłę na Pragę, a następnie przebywał na leczeniu w Otwocku. Pod koniec wojny, wrócił do rodziny stacjonującej w Malinówku, gdzie również odświeżył kontakty z ocalałymi kolegami z Batalionu „Zośka” i znów zaczął działać przeciw komunistom zniewalających Polskę.  We wrześniu tego roku, zajął się spisywaniem list poległych oraz zaginionych z Batalionu „Zośka” oraz rozpoczął studia na Wydziale Elektrycznym Politechniki Warszawskiej, jednak rok później zmienił kierunek na Wydział Architektury. 

W wieczór Wigilijny 1948 roku, funkcjonariusze Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego zabrali Jana Rodowicza do swojej siedziby przy ul. Koszykowej, gdzie był wielokrotnie i brutalnie przesłuchiwany… Został zamordowany 7 stycznia 1949 roku. Według funkcjonariuszy MBP, Anoda popełnił samobójstwo wyskakując z okna na IV piętrze, jednak najprawdopodobniej został z niego wypchnięty.

Anoda był jednym z nielicznych bohaterów „Kamieni na szaniec” którzy przeżyli wojnę… 12 stycznia został pochowany w tajemnicy pod nieprawdziwym nazwiskiem na Cmentarzu Powązkowskim. Urodził się w wolnym kraju, a później patrzył jak ta wolność zostaje zabrana, jak nasi wrogowie próbowali ją zdeptać i wgnieść w ziemie, żeby już nigdy nie wyrosła. Ale tacy jak Jan Rodowicz wierzyli w niepodległą Polskę i nie poprzestawali na marzeniach, ale działali! Bo nie warto marzyć, jeśli nie chce się tego za wszelką cenę zrealizować. Oni marzyli o wolnej Polsce, ale niestety takiej nie dożyli, my dziś również nie żyjemy w wolnym państwie. Jesteśmy wciąż zniewoleni przez władze, dlatego nie zaprzestańmy na marzeniach. Walczmy! I nie chodzi mi tu o walkę z bronią w ręku. Mówmy prawdę! Bo zdrowo myślący Polacy, to jest broń jakiej nasz rząd boi się najbardziej! Dlatego pamiętajmy o bohaterach którzy poświęcili swoje życie dla naszego kraju i zacznijmy działać.



~ Artykuł napisała Iga Kopeć

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jan Roman Bytnar „Rudy”

Maciej Aleksy Dawidowski „Alek”

Helena Wardal „Ramzesowa”