Janusz Korczak "Stary Doktor"

Czołem!
Dzisiaj będę miała zaszczyt przedstawić państwu historię wybitego człowieka: lekarza, pisarza, działacza społecznego oraz pediatry o gorejącym sercu dla dzieci: Janusza Korczaka. Jako Żyd-Polak identyfikował się z obiema narodowościami.

Janusz urodził się 22 lipca 1878 roku w Warszawie w zasymilowanej rodzinie żydowskiej. Był synem adwokata: Józefa Goldszmita oraz Cecylii Gębickiej która po zawarciu związku małżeńskiego przejęła nazwisko męża. Kiedy Janusz miał 3 lata rodzina przeprowadziła się na Krakowskie Przedmieście, następnie dwa lata później na ul. Miodową. Nie był to jednak koniec przeprowadzek: od tego czasu ich miejsce zamieszkania zmieniło się jeszcze 4 razy.
Pomimo korzeni żydowskich rodzice wychowywali swojego syna oraz córkę w polskiej kulturze. Duży wpływ na dalsze losy rodziny miała choroba Józefa Goldszmita- głowy rodziny, który w 1890 był kilkakrotnie kierowany do zakładów dla psychicznie chorych. Choroba mężczyzny była najprawdopodobniej spowodowana syfilisem (zmarł w 1896, po 6 latach męki). Młody Korczak (w tamtym czasie uczeń gimnazjum) udzielał korepetycji by pomóc w utrzymaniu rodziny, przez co zaczął gorzej się uczyć i musiał powtarzać klasę. Pomimo początkowych problemów, chłopiec w 1886 zadebiutował powieścią sensacyjną ,,Lokaj". W 1898 roku zdał maturę i rozpoczął studia na Wydziale Lekarskim Cesarskiego Uniwersytetu w Warszawie, a 7 lat później otrzymał dyplom lekarza. Na przełomie 1899/1900 wydał swoją pierwszą opowieść: ,,Dzieci ulicy".W tym samym roku aresztowany przez władze rosyjskie otrzymał zarzut działalności w czytelniach Warszawskiego Towarzystwa Dobroczynności oraz brania udziału w protestach studenckich na Cesarskim Uniwersytecie Warszawskim. W 1905 został powołany do armii rosyjskiej kiedy to trwała wojna rosyjsko-japońska. Wyjechał na Daleki Wschód gdzie jako lekarz służył w pociągu sanitarnym. Po powrocie do Polski pracował jako pediatra w Szpitalu dla Dzieci im. Bersohnów i Baumanów. Swoje obowiązki wykonywał bardzo gorliwie. Od ubogich pacjentów nie wymagał żadnej zapłaty. Równolegle z tymi wydarzeniami napisał książkę "Dziecko salonu" dzięki której zyskał rozgłos i stał się bardzo znanym i szanowanym pediatrą. Na przełomie 1907/08 podniósł swoje kwalifikacje w Berlinie, słuchając wykładów za które sam płacił. Odbywając praktyki w szpitalach dziecięcych obserwował sposoby pracy w specjalistycznych zakładach wychowawczych. W 1908 roku został członkiem Towarzystwa "Pomoc dla sierot". Dwa lata później wyjechał do Paryża a następnie Londynu gdzie podjął decyzję, że nigdy nie założy rodziny; jednocześnie uważał, że rodzina jest najlepszym miejscem wychowania dzieci.
Dwa lata po wyjeździe do Paryża wraz ze Stefanią Wilczyńską utworzył Dom Sierot, który obejmował w opiekę dzieci narodowości żydowskiej.  Oprócz tego od 1919 roku Janusz Korczak współtworzył drugą instytucję dla dzieci polskich z Towarzystwem ,,Nasz Dom''. Bliską współpracę zakończył w 1935, nie zaprzestając jednak przebywania w owej instytucji.W latach 1919/20, podczas wojny polsko-bolszewickiej pełnił służbę lekarza w Wojsku Polskim. Został awansowany do stopnia majora.W 1923-1924 roku jako oficer rezerwowy został przydzielony do 1 Batalionu Sanitarnego.
W listopadzie 1940 Dom Sierot został przeniesiony do getta. To właśnie wtedy Janusz Korczak podjął decyzję przeprowadzenia się wraz z dziećmi (czego nie musiał robić, ze względu na to, że nie był "w pełni" Żydem). Podczas przeprowadzki polsko-żydowski bohater został aresztowany przez Niemców za brak obowiązkowej opaski z Gwiazdą Dawida. Osadzony na kilka tygodni w obozie koncentracyjnym na Pawiaku, został zwolniony w grudniu tego samego roku. W czasie okupacji niemieckiej oraz mieszkania w getcie zawsze nosił polski mundur wojskowy. Okazywał również ostry sprzeciw noszenia dyskryminujących opasek z Gwiazdą Dawida. Pomimo beznadziejnej sytuacji oraz świadomości zbliżającej się śmierci, Janusz czynnie angażował się w działania na rzecz innych placówek, przede wszystkim Głównego Domu Schronienia, czyli największego sierocińca w warszawskim getcie. W ostatnich trzech miesiącach życia (maj-sierpień 1942) pisał pamiętnik. Ostatni zapisek powstał podczas wielkiej akcji likwidacji warszawskiego getta, czyli 4 sierpnia 1942 roku. Przyjaciele Korczaka gorliwie namawiali go przez cały okres pobytu w getcie na opuszczenie tego miejsca- byli gotowi umożliwić mu wyjście z owego piekła i zorganizować kryjówkę po aryjskiej stronie. Podobnie zachowywali się hitlerowcy, którzy również proponowali mu takie wyjście: bohater jednak nigdy nie brał tej opcji pod uwagę i z pogardą odrzucał takie propozycje. Postanowił do końca chciał zostać ze swoimi podopiecznymi. 5 sierpnia wraz z pracownikami Domu Sierot oraz ok. 200 wychowankami, Janusz Korczak został wywieziony do obozu koncentracyjnego na Treblince. Przedtem jednak odbył się czterogodzinny marsz na Umschlagplatz, nazywany "Marszem Śmierci"- był to wstrząsający widok dla mieszkańców Warszawy. Oto fragment opisu tej sytuacji przez Marka Rudnickiego:

,,Któreś z dzieci trzymało Korczaka za połę, może za rękę, szły jak w transie. Odprowadziłem ich aż do bramki Umschlagu…''

Inną relację z Ostatniego Marszu Janusza Korczaka przedstawił Władysław Szpilman:

,,(Janusz Korczak) Spędził z nimi długie lata swojego życia i teraz, w ich ostatniej drodze, nie chciał ich zostawiać samych. Chciał im tę drogę ułatwić. Wytłumaczył sierotom, że mają powód do radości, bo jadą na wieś (…). Gdy spotkałem ich na Gęsiej, dzieci, idąc, śpiewały chórem, rozpromienione, mały muzyk im przygrywał, a Korczak niósł na rękach dwoje najmłodszych, także uśmiechniętych, i opowiadał im coś zabawnego...''

Tak zapamiętała marsz Irena Sendlerowa:

,,Był już wtedy bardzo chory, a mimo to szedł wyprostowany, z twarzą przypominającą maskę, pozornie opanowany: Szedł przodem tego tragicznego pochodu. Najmłodsze dziecko trzymał na ręku, a drugie maleństwo prowadził za rączkę.''

Choć niektóre relacje są sprzeczne, faktem jest że Janusz Korczak został do końca ze swoimi ukochanymi podopiecznymi. Następnego dnia, 6 sierpnia, zginął wraz z dziećmi i wychowawcami domu sierot w komorze gazowej. Chaim Stajer, pracownik obozowego Sonderkommando, który opróżniał komorę, w której znalazł się Janusz Korczak wraz ze swoimi podopiecznymi, zapamiętał to co zobaczył do końca swojego życia. Bowiem opróżniając komorę widział, że martwe ciałka dzieci lgnęły do ich opiekuna- do Janusza Korczaka. W chwili śmierci wszystkie chciały być jak najbliżej osoby, której bezgranicznie ufały, która ich nie opuściła w czasie próby. Oto słowa Chaima Stajera, o tym, co zobaczył:

„Korczak stał pochylony (…), był on jakby obłożony wielką ilością dzieci, które się go trzymały. Nie liczyłem dzieci, ale oceniam, że było tam około 200 do 300 dzieci.”

Każde z dzieci wiedziało, że zawsze może przyjść do niego, poprosić o radę, podzielić smutkami i radościami. W stworzonym przez okupantów getcie umierały one z głodu i chorób na ulicach. Ginęły także od niemieckich kul, gdy próbowały opuścić getto, by zdobyć choć trochę żywności, bądź po prostu uciec z tego piekła. Pomocną dłoń podawał wówczas najmłodszym Janusz Korczak. W domu, który przeznaczony był dla stu osób, zamieszkało ich dwieście. Był z nimi aż do 6 sierpnia 1942 roku, gdy dla żydowskich dzieci skończył się świat. ''Stary Doktor'' był wówczas razem z nimi. I to on przeprowadził je wszystkie na drugą stronę.







~Artykuł przygotowała Olga Machała.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Maciej Aleksy Dawidowski „Alek”

Jan Roman Bytnar „Rudy”

Helena Motykówna „Dziuńka”