Irena Kowalska-Wuttke
Witam! Mam zaszczyt przedstawić państwu historię Ireny Wuttke „Irki” - żołnierza kampanii wrześniowej, uczestniczki powstania warszawskiego oraz żony Jana Wuttke „Czernego Jasia” pojawiającego się w książce „Kamienie na szaniec”.
Irka przyszła na świat 21 maja 1920 roku w Płocku. Jej ojciec - Henryk Kowalski - utrzymywał żonę Janinę oraz córkę z pracy w Ministerstwie Poczt i Telegrafów. Po 4 latach, poszerzona o jednego członka rodzina sprzedała dom w Płocku i wyjechała do Warszawy. Tam w 1938 r. nasza dzisiejsza bohaterka ukończyła Gimnazjum im. Królowej Jadwigi w Warszawie i rozpoczęła studia na Politechnice Warszawskiej (wydziale elektrotechnicznym). Należała również wraz z Marią (młodszą siostrą) do 14. Warszawskiej Żeńskiej Drużyny Harcerskiej.
Wybuch II wojny światowej było ciosem dla wszystkich, jednak nasi rodacy mężnie i dzielnie stanęli do walki! Wśród nich była i 19-letnia Irena Kowalska. Podczas kampanii wrześniowej pomagała w m.in. gaszeniu pożarów i wyciągania ludzi spod gruzów bombardowanej Warszawy. Na dodatek pełniła funkcję radiotelegrafistki, przechwytując zakodowane depesze wojskowe. Po ostatecznym przejęciu Warszawy przez III Rzeszę, Irena wstąpiła do konspiracji.
W 1942 r. została przyjęta do Organizacji Małego Sabotażu „Wawer” i przydzielona do zespołu kobiecego. W czerwcu podczas zdejmowania przez młodych partyzantów flagi czerwonego krzyża z niemieckiego szpitala, „Irka” zgubiła niedaleko numer od roweru, na który niestety natrafiło gestapo... Po odnalezieniu naszej dzisiejszej bohaterki, aresztowało ją i wywiozło na Pawiak. Została stamtąd zwolniona ok. 2 miesiące później i wróciła do konspiracji. Pod koniec '42 została przyjęta przez Armię Krajową jako kurier i jeździła z Warszawy do Wilna, Lwowa oraz Lublina. Nie minęło dużo czasu zanim Irena Kowalska ponownie trafiła w ręce Niemców - tym razem podczas łapanki... Została osadzona w obozie przejściowym przy ulicy Skaryszewskiej. Dla rodziców młodej partyzantki był to duży cios, jednak zaczęli szukać rozwiązania jak ją stamtąd wyciągnąć. W końcu Janina Kowalska po kilku dniach wyciągnęła córkę za swoje korale.
Pomimo dwukrotnego aresztowania, co wiązało się z ryzykiem utraty życia, Irena nie przestała działać w konspiracji, a nawet jeszcze bardziej się zaangażować - na początku 1944 r. została komendantką łączniczek w Grupach Szturmowych Szarych Szeregów, a z kolei w lipcu przyjęto ją jako łączniczkę w batalionie „Zośka”.
W końcu przyszedł sierpień '44 i 24-letnia Irena poszła walczyć w powstaniu jak wielu innych warszawiaków, pełniąc funkcję łączniczki oraz sanitariuszki w 3. kompanii „Giewont”. Po prawie miesiącu ciężkich walk, w szpitalu na ulicy Długiej Niemcy prawdopodobnie zamordowali Marię Kowalską - ciała nie odnaleziono... 5 września, w piwnicy przy ulicy Hożej, Irka Kowalska poślubiła Jana Wuttke „Czarnego Jasia”. Jeszcze tego samego dnia dostali się na Górny Czerniaków i razem dołączyli do 2. kompanii „Rudy” batalionu „Zośka”. Niestety radość tak młodego małżeństwa nie trwałą długo, gdyż 19 września podczas strzelaniny przy ul. Wilanowskiej zginął „Czarny Jaś”... Jego ciała nie odnaleziono.
Ostatnia żyjąca córka Henryka i Janiny Kowalskich, walczyła jeszcze do 23 września. Tego dnia przy ulicy na której na zawsze utraciła męża, trafiła w ręce okupantów... Prawdopodobnie rozstrzelali ją następnego dnia przy Woli, razem z kilkoma innymi łączniczkami... Tak samo jak ciał męża i siostry - jej również nie odnaleziono.
Wielu było takich młodych, polskich bohaterów, którzy walczyli do końca, pomimo że na ich oczach ginęli najbliżsi i przyjaciele. Pomimo że wokół siebie widzieli tyle cierpienia i zbrodni, których sami byli ofiarami. Chwała im za to, że się nie bali i odważnie stanęli do walki o naszą ukochaną Ojczyznę, lepszą przyszłość i o nas. Pamiętajmy!
~ Artykuł napisała Iga Kopeć.
Dziękuję za odświeżanie pamięci.
OdpowiedzUsuńTo nasz obowiązek!
UsuńTo co robicie jest wspaniałe.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękujemy za te słowa!
Usuń